Szkoła - jakos dziwnie się czuje. Nawet nie o to chodzi że trzeba się uczyć.Nawet mi to nie przeszkadza ,bo przynajmniej będę miała się czymś zająć. Myśle teraz jak zacząć wszystko naprawiać,choc tak na prawdę nie ja powinnam to robic i tym się zajmować. Zaczynam wierzyć że niektóre rzeczy nie miały sensu.Boli mnie to wszytko.Nie potrafie juz o tym nie myśleć i się nie denerwować. Najchętniej rozwaliłabym coś, zaczynam mieć ataki agersji.Próbuje znaleść jakieś sensowne rozwiązanie,ale nie widze takiego. Taka beznadziejna sytuacja,przewyższa mnie to wszytko.Zaczyna mnie bolec coraz szybciej. Ale wierze się ułozy,musi! Bo ja tak mówie,bo ja tak chce,bo tak musi być.Wierze w mój optymizm i w szczęście.Więc powinno sie udać.
dziękuje za uwagę.
Pozdrawiam ;*