Czuję się strasznie.
Nie postrafię powiedzieć "Nie!".
Boję się, że teraz już nie przestanę.
Żałuję, żałuję, żałuję.
W czwartek będzie to samo, piątek, sobota...
Wcześniej myślałam, że po tak długiej przerwie będzie inaczej.
Wróciło wszytsko.
Jestem w połowie pusta, brakuje jakiegoś elementu.
Więc błędne koło toczy się i nie widzi żadnych przeszkód na swojej drodze.
Mówili przecież...
ps. Waga spadła. Chociaż to idzie w dobrą stronę.