Wczoraj przyjechałam na wieś.Abra już biega tu luzem i nie ucieka.Coraz mniej boi się ludzi tutejszych.Wczoraj jak przyjechałam i wysiadłam z auta to myślałam że pies oszalał ;p Zaczęła biegać i skomleć.Deptała Maksa(swojego kolegę) potem była zazdrosna o Wafla(psa cioci) ale nie gryzła go tylko skakała po nim ;p
No i ogólnie to już jest dobrze ;)
Ehemn...
Oczywiście poszła ze mną na długi spacer...A dziś już ją zostawiam,i nie wiem do kiedy.Może do przyszłego piątku...No nic.Ważne że już nie ucieka i jest szczęśliwa bo bez kojca...ma luuuz :) i ogromne łąki do biegania.A raz nawet pobiegła za Tatem i traktorem na pole ;p