Ciężki weekend. Mózg rozjebany.
Brak równowagi zasiewa ferment duży
Słońce i tak musi wyjść po burzy
Promień osuszy, wilgoć poleci w eter
Jak gorzej być nie może, na pewno będzie lepiej
Znam dobrze stan ten, upadków uniesień
Namiętne lato, też depresyjną jesień
Serce nie sługa, jest ważne czy się ufa
Myślisz nie ona za chwilę będzie druga
To żadna sztuka, dziś szukam zrozumienia
Kochamy się znów, znów kręci się ziemia
Spełnia się sen, spełniają się marzenia
W dobie oszołomienia powróciła chemia
Czystego tchnienia bez przebaczenia nie ma
Bolesna prawda niż cukierkowe kłamstwa
Za pięć dwunasta by była sprawa jasna
Miłość jak czkawka każdego czasem targa
Widziałem nas razem, znów szczęśliwych i zakochanych tak jak dawniej. Upragnione chwile powróciły a wydawało się to być niemożliwym. Przez chwile czułem ogromne szczęście jakiego od dawna brakowało w moim życiu... Wtedy się obudziłem i uświadomiłem sobie, że to tylko mój wyimaginowany utopijny świat. Kurwa!
Życie depcze wyobraźnie...