Ciężko ze mną wytrzymać, chociaż to ja ostatnio ciężko wytrzymuję ze światem. Tak to już jest, z ludźmi też mi ciężko porozumieć się, czasami aż lepiej w ogóle z nimi nie rozmawiać. Łatwiej poprowadzić monolog z swoimi myślami. Nie lubię takich sytuacji, ale na dobrą sprawę też muszą mieć miejsce w życiu. Wtedy staram się nie myśleć, śpiewam sobie tylko i to wszystko. Trudno myśleć o tym co dzieje się teraz w koło mnie. Przez ten rok moje życie samo ułożyło puzzle, na pewno ktoś mi pomógł. Na pewno pomogły mi w tym moje wakacje. Bliskość ludzi przed którymi nie trzeba wstydzić się swojej wiary. A teraz nastał czas, ciągłych potyczek, niepowodzeń, braku sił. Czasem przejdzie mnie dreszcz, jakiś żal, ale nie myślę, bo nie chcę i nie mam na to czasu. Jakoś nie mam takiej potrzeby, ale to dobrze. Czasem tak trzeba, spojrzeć na pewne wydarzenia, rzeczy ze strony przeszłości nie teraźniejszości, mają już wtedy inny kolor.
Ja się staram, naprawdę się staram. I czasem rozumiem, szkoda, że inni natomiast nie próbują zrozumieć mnie. Dalej uważam, że wiele rzeczy za sprawą jedej chwili, minuty czasami sekundy zostaną takie jak są teraz, zostaną już na zawsze. Cholernie mi z tego powodu przykro, liczyłam, wierzyłam nawet... a teraz już po prostu nie warto. Nie pomyślałam o tym kilkanaście miesięcy. Nie chciało mi się, czasem o tym pomyślę i uśmiechnę się lub uronię łzę, ale całe szczęście to tylko małą chwila w moim 24-godzinnym dniu. Cieszę się z tej lekcji, bo jak mówił ktoś mądry, a ludzie po nim powtarzają: co Cię nie zabije, to Cię wzmocni. Każdy dzień jest nowym wyzwaniem, i każdy przynosi coś nowego i to od nas zależy czy ją wykorzystamy.
Kiedyś będąc małą dziewczynką, tak jak każda chciałam księcia na białym koniu, chciałam pałacu i gromadki małych dzieci. Teraz, śmieję się z tego coraz głośniej. Nigdy nie przypuszczałabym, że wszystko ułoży się w tak niespodziewanym momencie i będzie trwało tak długo i wyglądało coraz poważniej. Niemożliwe, a jednak. Wiem, że książęta nie istnieją. Aktualny mężczyzna w moim życiu wystarczy mi całkowicie, pomimo swoich wad. Pałacu też nie potrzebuję, tylko jakiś kąt, wspólne miejsce na ziemi, poranne kawy wypijane w biegu, pośpiesznie dawany sobie buziak przed wyjściem do pracy, krzyki o to kto dziś odwozi dzieci, a wieczorem kłótnie o pilota i zmywanie naczyń. Taka szara rzeczywistość jest dużo lepsza z właściwą osobą.
Długo zbierałam się do napisania czegokolwiek. NIe było mnie tu ponad rok. Czasmi jednak bywaja takie dni jak dziś, że palce same biegaja po klawiaturze.