WOODSTOCK <3
Hm. Szczerze powiedziawszy wyobrażalam sobie woodstock tak jak to mówiło starsze pokolenie, czyli częste bójki, wszyscy z wrogim nastawieniem, narkotyki, gwałty i te sprawy. No i nie powinnam, bo moje wyobrażenia były zupełnie przeciwne. Ten festiwal to miejsce w którym zakochałam się od razu. Mnóstwo pozytywnych ludzi, takich którzy uśmiechają się kiedy na nich spojrzysz a nie pytają opryskliwie: "co się gapisz?" , ludzi którzy przybijają ci pionę, przytulają. Nie ma tam czegoś takiego jak "spier*alaj" kiedy kogoś przez przypadek szturchniesz. Koncerty-znakomite. Wszyscy ludzie wesoło skakali do każdej piosenki a wokaliści grali całym sercem, było to naprawdę widać. "Koniec świata" i "Flogging Molly" to dwa idealne tego przykłady jak wokaliści dobrze czują się na scenie i cieszą się tym że publiczność tak świetnie sie bawi. Pierwszy dzień kiedy przyjechaliśmy, byłam mega zmęczona nie spałam całą noc, bo jechaliśmy autokarem, mimo to i tak nie przegapiliśmy dwóch pierwszych koncertów. Farbeni i Analogsi. Syf przed naszym namiotem był wręcz dziełem sztuki. Puste paczki po chipsach, pety, zjedzony arbuz, chusteczki, puszki po piwie, no coś pięknego. :D Teraz będę tam wracać co roku, ale pewnie gdyby nie Damian to w tym roku by mnie tam nie było, bo to on opowiadał mi jak bardzo lubi to miejsce :3 Nawet te bardzo zanieczyszczone toi toi'e nie były dla mnie większym problemem, zawsze dało się znaleźc jakiś 'w miarę'. WOODSTOCK poprostu nie ma wad :D Nawet ten kurz który leciał aż do nosa mi nie przeszkadzał ! Do zobaczenia za rok raju na ziemi ^^
https://www.youtube.com/watch?v=KVuMBHMDXCw