Przybita natłokiem pracy i zmotywowana przez majannnnnnę dodaję tę oto focię, aby upamiętnić to niesamowite wydarzenie kulturalne, które zapisało się na zawsze w kartach historii. Kaca nie miałam, stópki od obcasów nie bolały (tylko mam na nich kilka siniaków od jakiś najebanych ślepców :<), nikogo nie zaliczyłam i wstałam następnego dnia o godzinie 6. Godna odnotowania jest zawartość playlisty, która sprawiła, że kiedy jakoś około godziny 23 stwierdziłam "chuj, nie dam sobie zjebac tej imprezy, idę tańczyć", zaraz wróciłam, skołowana.
Tak w ogóle to w przyszłym tygodnio stanie się coś niesamowitego ale obiecałam sobie, że poinformuję wszystkich po fakcie. Do tego dostałam dziś śliczne butki i kapelusik, nara, idę zakuwać