i znów otworzyłem notatnika białą strone,
i znów w morzu słów ,znów tone,
i znów dziś na gałeziach umysłu, ujrzałem czarną wrone
która mi pokazuje, w którą podążać mam strone
wiem powiesz mi, -te twoje myśli są kurwa chore
a ja odpowiem ci że taka jest prawda,
że moja psychika od jakiegoś czasu jest naprawde twarda,
możę nie jestem humanistą, ale tekst to moja garda
moję opowieśći to moja awangarda,
czasami myśle sam dlaczego to robie,
możę dlatego żę jeszcze nie leżę tu gdzieś w grobie,
może dzieki temu jeszcze teraz żyje,
a nie jak chiena na cmentarzu do ksieżyca wyje,
rozkopując groby, poszukuje prawdy,
widząc zwłoki frajerów, niepozwalam by me wartości nie upadły
lecz jak pomniki, twardo na ziemi stały
pisząc teksty ,staram sie nigdy nie odjebać gały,
dlatego pisze zawsze w cmertarnej ciszy,
wtedy obrazy i teksty przelatują jak z fotograficznej kliszy,
ciemność jeszcze bardziej pozwala mi sie zbliżyć,
do podziemia tekstów,do tego co pozwala mi w tym świecie wyżyć,
masz coś do moich tekstów, prosze bardzo możesz mi ubliżyć,
ale wtedy powstanie nowy grób, ty na warta bedziesz musiał liczyc
bo żeby zatrzymać mnie, chorde stworzeń w mej głowie, bedziesz musiał zniszczyć
jeśli to ci sie nie uda one kiedyś cie dopadną,
i wtedy poczujesz jak cześći twojego ciała poprostu odpadną,
jak twój umyśł szybko wyczuje zagrozenie,
i szybko sie przekona ze nadchodzi jego nieodwracalne znieszczenie
wtedy nawet nie licz na przebaczenie,ani cudowne ocalenie,
wtedy poczujesz co to odsiadka i wiezienie,
zamkniety tam, ja codziennie twoja psychiką sie zaopiekuje,
codziennie jak Syzywa, twoją codzienność meczenstwem zatruje,
codziennie jakiś jej fragment z ciebie wypruje,
aż nadejdzie czas ,gdy wkońcu bez litośnie ją zamorduje,
i wtedy znów z szczesciem powróce na moje cmentarze,
chodząc bezczelnie po twoim grobie, przewage ci pokaze,
bo w mej głowy wiedzmy co niewiadomo co gotują w swym garze,
duchy krwi poszukujące, co są straszne i przerazające,
krwiożerce zwierzeta, których jak tekstów jest ich tysiące
potwory które są sadystycznie popierdolone,
i ja który tym wszystkim płone,
wiec teraz pomyśl czy sie sadzic, czy, lepiej pojsc jednak w drugą strone
sam musisz odnależć swoja czarną wrone,
i znów przemieszam swoimi alejami,
po prawej grobowce z samymi hejterami,
po lewej z uwarzającymi sie za lepszych cwaniakami,
a teraz to juz tylko ciała, z pozywiającymi sie robakami
to tylko wielkie grobowce z postawionymi krzyżami,
to tylko ja grabarz, z swoimi rymami,
dzieki którym poopisuje wam , mój ciemny życia świat,
z perespektywy moich paru chorych lat
Dziś niebo przerażająco ciemne,tylko widok ksieżyca który zapowiada pełnie,
mówi że dziś na tym cmentarzu nie bede sam zupełnie
bo gdy księzyc w pełni sie obnarzy,
zaczyna się czas gdy na cmentarzu straszy,
nie jedna zmora sie z pod piachu wykopuje,
nie jednemu przechodniowi, krzykami spokój zatruje,
niejednego frajera na siłe zaprosi na zabawe,
wpierdalajac do piachu, szybka kawa na ławe,
i błakajac się alejami, bedzie szukała czegos co dawno straciła
a dokładnie tych najwazniejszych wartosci co za zycia zgubiła,
ale to już nie bedzie jej oddane,
to wartości w których obronie zawsze teraz stane
żeby nie zostac jak te zmory przegnity, pusty i wypalony,
ja bede na pomnikach tancząć nawijał jak popierdolony,
mówiac coraz szybciej i wiecej im bardziej bede nawalony
zapisze kartek tony, mówiac rymem od strony do strony,
a gdy nadchodzi świt,
wszystkie zmory tak jakby ktoś przylepieł im kwit,
zapierdalaja do swoich pomników,
po poszukiwaniach podczas których nie było wyników
włażą do swoich trumien,
i słychac zamykajacych sie pokryw , skrzypienia strumien
zasuwaja sie płyty,
do nastepnej pełni każdy grób bedzie zakryty,
i znów ja pozostaje sam ,bląkajac miedzy trupami,
którymi kiedyś może nazywałem ziomkami,