No dobra, Kraków jest fajny. Najpierw przekonał mnie do siebie kwietniową neurokonferencją, teraz parapetówą którą urządziły sobie moja siostra ze współlokatorami. Typowa impreza z piątku na niedzielę. Na zdjęciu poglądowym drzewo cieszy się ze znalezienia pozostałości po dniu pierwszym, choć chyba wydaje mi się że ten akurat alkohol służył do dezynfekcji ucha maleństwa z braku innych środków zawierajacych wysokie procenty. Wypad udany, kasa przepita, zegar biologiczny wciąż rozregulowany, czas należycie przepierdolony, kilka zdjęć na koncie i konkretnych pamiek brak.
Oraz melodia ktra utk nela mi w glowie kilka dni temu..
'Noone like you.'