Senior Siarra na fantazji pichci nam jakąś wieczorną strawę. Ten człowiek ze zdjęcia wczoraj został ojcem. Wczoraj przyszedł na świat kolejny człowiek, tylko tym razem stworzyli go ludzie z mojego pokolenia. Z pewną ironią można rzec, że przesunęło to mój rocznik w kolejną kategorię wiekową 'rodziców'. Jak to się stało? Jestem przecież jeszcze dzieckiem, niedawno co skończyłem liceum a tu już zaraz obok mnie ludzie się hajtają, zakładają rodziny, co się dzieje? Gdzie to wszystko mija, kiedy? Dopiero patrząc za siebie można dostrzec jak szybko się zapierdala z tym całym światem.
A co do żarcia, cierpię na jakiś syndrom wieczornego tasiemca. Niezależnie ile zjem w ciągu dnia, zawsze wieczorem gdy siedzę przed kompem mam ochotę opierdolić pół lodówki. Kilka razy chodzę do kuchni zrobić sobie tzw 'jajecznicę po studencku', łapię jakąś szklankę soku i wracam do jaskini wkurzony i wciąż nienajedzony. Chora potrzeba jedzenia dla samego faktu jedzenia a nie z faktycznego głodu. Matka śmieje się ze mnie, że zbliża się porządnia zima więc niczym niedźwiedź robię zapasy. No może i tak, ale bardziej niż zapasy marzy mi się sen zimowy, czyli takie odcięcie się od świata na kilka miesięcy. Matko, żeby tak czas przestał płynąć na trochę, bym mógł poopierdalać się do nieprzytomności nie mając jednocześnie przeświadczenia że w danej chwili wszyscy poza mną robią jakieś postępy zostawiając mnie na szarym końcu Tylko to wkuiwające 'sumienie' powstrzymuje mnie od leżenia 25 godzin na dobę ze wzrokiem wbitym w sufit, zamiast tego staram się oszukiwać samego siebie, że robię coś konstruktywnego. Bogowie, jeśli w moim życiu pojawiają się jakieś zmiany, to nadchodzą one z prędkością lodowca, a moja cierpliwość tego nie trawi.
'We're fated to pretend'