Byłem podówczas, mając lat prawie 18, niezwykłym młodzieńcem, w stu różnych sprawach przedwcześnie dojrzałym, w stu sprawach innych niezmiernie zapóźnionym i bezradnym. I gdy kiedykolwiek porównywałem siebie z innymi, czułem się często zarozumiały i dumny, lecz równie często przygnębiony i upokorzony. Czasami uważałem siebie za geniusza, czasami za półwariata. Nie potrafiłem uczestniczyć w radościach i życiu moich rówieśników, a często trawiły mnie wyrzuty sumienia i smutne myśli, że jestem beznadziejnie od nich oddalony i życie przede mną jest zamknięte.