Jest sobotni poranek a ja siedzę i piszę prace o Argentynie na geografię. Nie bardzo mnie cieszy taka opcja spędzania upragnionego weekendu. Jednak nie zamierzam się nad tym użalać odbiję sobie w tygodniu gdy inni będę przeczesywać wikipedię a ja polecę już z pracą.
Powiem że cudownie jest widzieć w ludzkich oczach budzącą się nadzieje. Niezapomniane przeżycie chyba faktycznie zostanie mi w pamięci do końca życia.
Wszystko dzieje się tak, dokładnie tak jak to przewidziałam. I jakoś nie jestem szczególnie z tego zadowolona ale zdawałam sobie sprawę że to się kiedyś stanie. Ta mhm takie jest życie mówią niektórzy ale ja zawsze chce walczyć ze wszystkim co mi się sprzeciwia więc i tą myśl chciałam wymazać. Na zawsze. Wiecznie. Nigdy.
I jakoś nie nieszczególnie wydaje mi się że jestem podobna do Claire Holt pomylił się ktoś.
I najważniejsze "Coś" .. A "Coś" jest w trybie realizacji powoli krok po kroczku. Szkoda że nie może jeszcze "oddychać" :(
I tak mi też trudno znaleść fryzurę a szukam od pół roku więc maszakra i do tego boję się fryzjerów to zło wcielone z ostrymi nożyczkami w dłoni.
A co do zdjęcia to widać na nim mnie. Moje drzwi, moją szafę, Gaty koszulę, Kawałek Gaty i jej torbę
Nic się nie dzieje a coś się dzieje, Nie powinnam być szczęśliwa a jestem. Jestem sama a czuje wiele miłości.
XOXO
i jeszcze tulę :)
EDIT:
Zapowiada się wielki powrót aż starch się bać. O.o i chyba będzie bolało .. jak z resztą wszystko :(