Zdjęcie zrobione na Zielonej Szkole. Kiedy to bijąc Marcela upadliśmy na trawę. Z dedykacją właśnie dla niego! Tutaj jeszcze nikomu się nie chwaliłam, ale nasza Zielona Szkoła była świetna. Tenis, koszykówka, siatkówka, podchody, kąpiel w jeziorze, a potem ta wspólna pod prysznicem, kajaki, rowery wodne, dyskoteka, taniec hip-hop i fascynacja dziewcząt naszym nauczycielem (żeby nie było, ja Marcela nie zdradziłam - nawet w myślach!). Ten rok szkolny już jednak minął. Wakacje zaczęłam dobrze. Tym razem z Ostrowskimi. Będziemy pić i palić, a chłopaki będą konia walić (Dziobak zadowolony z prezentu). Piątek był dobrym rozpoczęciem wakacji.
Dedi i Granat na rowerze 1m przed krzakiem:
D: Będzie dobrze, będzie dobrze!
G: Aaaa!
Gleba.
D: Wstawaj szybko, wstawaj, bo zaraz psy podjadą.
Nigdy nie zapomnę tej przejażdżki. I całego tego zeschizowanego dnia.
Dzisiaj jeszcze obejrzę "Hallam Foe" i kładę się spać.
Edit:
Zostaniesz ze mną. Ja nie pozwolę Ci odejść. Choćby wszystkim wokół miał zawalić się świat, ja będę egoistką. Ja będę żyła chwilą, bo nasza chwila to wieczność.
Czasami lubię zajechać takim patosem. Dzisiaj mam cholerną potrzebę powiedzenia wszystkim, że jestem szczęśliwa, że nie żałuję tych 8 miesięcy i, że naprawdę moja rzeczywistość bez niego to całkowita abstrakcja, coś niewyobrażalnie absurdalnego. Nie kazać mu biec do mnie żeby przejść się godzinkę z Gackiem, nie rozmawiać z nim do nocy, nie bić rekordów długich rozmów telefonicznych i nie denerwować rodziców porażającymi rachunkami. Nie wytrzymałabym bez tego codziennego wpierdalania pizzy, leżenia na łóżku i robienia fiku-miku, oglądania i "oglądania" filmów. Wcale nie jestem niezależna. Tak naprawdę nie lubię być niezależna, moja natura mi na to nie pozwala. Wolę mieć go i uważać, że to moje największe szczęście. Nawet jeśli kłócimy się o takie głupoty, że po 30 minutach zapominam, dlaczego mówimy podniesionym głosem. Kiedy wiem, że nie zobaczę się z nim jutro, nie wstaję z łóżka wcześnie, jestem powolona, zmęczona. Bez niego nawet mycie zębów nie ma dla mnie znaczenia. To jest dopiero absurd, prawda? Tak, nie chcielibyście mnie dzisiaj widzieć. Z bólem na sercu stwierdzam, że w środę i czwartek nie będziemy się widzieć. Cholerne dwa dni.
Ja Cię TAM nie puszczę, Marcel. Zostaniesz ze mną aż do dnia naszego rozwodu (Twoje niedoczekanie)!