Dzień dobry, witam Was. Coś mi tutaj śmierdzi. Najbardziej śmierdzi mnie mój ból głowy i ciężkie trawienie dzisiejszych 6 paczek chipsów. O ile możliwe jest przejście bólu psychicznego na ból fizyczny - jest to jedna z przyczyn. Poza tym nie lubię łykać tabletek. Choćby moja głowa miała zaraz eksplodować, choćbym miała rzygać za horyzont, innej tabletki niż tran, nie połknę. Śmierdzi mi obojętność ludzi. Śmierdzi mi moja 3 z fizyki. Śmierdzi mi, że po raz kolejny nie zobaczę 5 z języka polskiego na świadectwie. Śmierdzą mi bajkopisarze z Sierpca i taka niezwykła chęć ludzi do plotkowania. Po ilu nastoletnich dziewczynach, które już uprawiały seks ze starszym chłopakiem ... (wstaw dowolne imię) się uśmiechnie? Otóż po jednej. Idąc tym tropem, ile piw musicie wypić żeby zabić smutek? Otóż ponad 2. Radzenie sobie z samym sobą wychodzi Wam średnio. Do ilu osób dziennie dopierdalacie się za to, że wyglądają inaczej niż reszta? Jeśli są one choć dwie - macie kompleks niższości, ewentualnie jest zupełnie inaczej i czujecie się dużo lepsi od nich. Śmierdzi mi mój Actimel, który rano wylałam, a nie miałam chęci go sprzątać.
A nie, to tylko Mleczara znów śmierdzi. Ta jebana lekcja matematyki...
A, niech sobie śmierdzi.