Słuchajcie Kochani z miłą chęcia jestem skłonna bardzo pochwalić restauracje w Rzeszowie, z dawnej nazyw Pablo Picasso (również miałam okazję jeść, cały wieczór bolał mnie brzuch po pizzy), teraz nazywa się "Pod Gołąbkiem" po rewolucjach Magdy Gessler. Jej "repertuar" również znacznie sie zmienił. Muszę tam jeszcze koiecznie przyjść na ich specjał, czyli gołąbki :)
A co zjadłam? Kotlet devolay z frytkami, oraz zestawem trzech surówek. Zapłaciłam 11 zł, obiad był baaardzo sycący (nie czułam potem głodu aż przez 6 godzin). Frytki - świeże i chrupiące, surówki - ułożone elegancko w świetny sposób, najbardziej posmakowała mi ta zielona z rukoli i sosem (właśnie nie wiem jakito był sos, może balsamiczny? hmmm... ale zrobił furrorę). Devolay akurat był średni, ale ledwo go wcisnęłam :D :D Strasznie duża porcja!
Klimat fantastyczny :) Polecam. A wy mieliscie okazję jeść w "Pod Gołąbkiem"?
17 MAJA 2017
5 MAJA 2017
31 MARCA 2017
29 MARCA 2017
27 MARCA 2017
23 MARCA 2017
22 MARCA 2017
10 MARCA 2017
Wszystkie wpisy