Fruuu... Miniony tydzień przepiękny , trzymałam się planu . Czemu ja wcześniej nie zaczełam ? Tak brakowało mi tego uczucia tuż po treningu , gdy czuje każdy mięsień , pod spływa po czole a ja mimo tego cała szcześliwa ! Ten tydzień jeszcze też przetrzymam 20 min , a już w następnym zrobię następny krok do przodu.
Dziewczyny , tez macie takie chwile gdy zaczynacie wątpić w sukces ? Dziś znalazłam stary zeszyt który kipiał motywacją siłą i wiarą , a jednak i tak po nim zostały zgliszcza w 73 kg żywej wagi... Muszę chyba przestać myśleć co było tylko iść do przodu i wejść w faze redukcjii... Redukcji ciała ale i też złych myśli. Tyle ludzi we mnie wierzy , dopinguje , a ja stojąc na mecie nie umiem zobaczyć światła które bliscy oświecają swoją wiarą . Nie chce zabijać się swoją bezwiarą , koniec , basta !!!
Oczywiście każdy może mieć zły dzień ale ja gdy zaczyna się zły dzień kończę moja walke , szybko się nudzę . Teraz postaram się by było inaczej ! Muszę wyjść ze swej strefy komfortu za każdym razem gdy podniosę poprzeczkę ! To doda mi wiary i siły .
Kochane trzymam za was kciuki :* Moc z wami :)