Teoretycznie za oknem widać wiosnę, praktycznie w sercu mróz. Jest chyba na prawdę źle skoro nawet po trzech latach płaczę za Nim po nocach. Nie mam komu o tym powiedzieć. Mama go nienawidzi ,przyjaciółki nie chcą żebym cierpiała. Może 'brat'? Zawsze mówił ,że mogę dzwonić z każdym problemem. Cóż, niejednokrotnie mi pomógł. Aczkolwiek jaki to 'brat' skoro jest biologicznym rodzeństwem Jego, a moim tylko i wyłącznie z naszej własnej woli. Za długo mnie to męczy. Uczucie, wspomnienia i marzenia. Chciałabym z tym skończyć raz na zawsze i tylko uśmiechnąć się do Niego na ulicy ,albo zwyczajnie raz na kiedyś odpisać mu co w moim życiu się zmieniło. Nie potrafię. Mimo takiej przestszeni czasu nadal szybciej bije mi przy Nim serce i plątają się słowa. Oddałabym prawie wszytko by Go mieć przy sobie.
Przynajmniej mam tą cholerną świadomość ,że byłam pierwsza i On był pierwszym.
Kamień z serca.