Miałam iść w Tatry ,ale okazało się ,że mój mąż ma wreszcie wolne i wymyślił jakieś atrakcje z okazji 11 urodzin Tomcia, wszyscy zgodnie stwierdzili ,że chcą jechać a ponieważ to się w mojej rodzince żadko zdaża ,więc niewiele myśląc jadę z nimi.
Pognaliśmy więc do mejscowaości Kluszkowce za Nowym Targiem, gdzie miał być tor saneczkowy - główna atrakcja. Ludzi było mało , w kasie kupiliśmy bilety za 5 zł od osoby i jazda. Najpierw jechałam z Piotrkiem i całkiem było fajnie ,jechał tak żeby nie zgubić mnie po drodze, kolejny raz wsiadłam z Marcią już wyluzowana bo wiem jak to jest.....a tu niespodzianka ,moja córcia , która miała zajmować się drążkiem od hamulca albo o nim zapominała i pędziłyśmy na oślep ku mojemu przerażeniu ,albo gwałtownie hamowała prawie wysadzając mnie z siedzenia. Trzeci raz już nie chciałam jechać.
Kiedy już sobie pojeździliśmy , postanowiliśmy dostać się na pobliską górę Wdżar {766m npm} - oczywiście kolejką ,bo moi coś nie bardzo chcą się pocić. Bilet na wyciąg krzesełkowy 6 zł góra i dół. Widoki super. No szczycie można zjeść i wypić coś w knapce, jest też szlak widokowy i panorama na Tatry ,które wczoraj były za chmurami. Ja i Marcia poszłyśmy jeszcze do wąwozu skalnego.
W drodze powrotnej wpadliśmy do naszego ulubionego miejsca czyli Pizzeri Dragon w Jabłonce ,gdzie nie tylko pizze można zamówić.
To był fajnie spędzony dzień z rodzinką.