Budzisz sie i mówisz: kurwa, życie miało byc sprawiedliwe
Czekam, aż deszcz zmyje ludzi z ulic
Czasem ciężko jest ludzi lubić
Czasem zbyt łatwo się zmulić, zgubić
Idę znów sam się rozpłynąć wśród dymu i rozmów
Czas musi minąć, lecz ja chcę paru minut wyjątku
Życie jest piękne i głupie
Jako to pierwsze je kocham, jako to drugie nie umiem
Nie umiem żyć, a jeśli tak, choćbym umiał wszystko, nie umiem nic
Jestem z tym sam i znów idę pić
Mam lipiec w kalendarzu, za oknem już październik
Wciąż nie mam na nic czasu i ciągle brak pieniędzy
To życie toczy się nie we mnie, lecz gdzieś naokoło mnie
Wszystko zmienia się, lecz u mnie tak na oko nie
Chcę móc się czegoś chwycić, lecz w każdej dłoni
Obok serdecznego palca jest ten drugi, który cię pierdoli
Zegar tyka, niesie czas do zabicia
Nawet jak nie chce się żyć, bardziej nie chce się zdychać
Niech czas stanie na minutę, gdy jest OK.
Niech czas stanie na minutę, gdy jestem w niej
Niech czas stanie na minutę nad ranem
Gdy Bóg przechadza się światem, a ja palę szlug pijąc kawę
Niech stanie
Nie stanie, nie stanie
Nie, nie
Nie stanie, nie stanie
Niech stanie...
Jestem bólem w twoim sercu
Promilami w twoich żyłach...
a za oknem to już chyba grudzień
please, save me