Łąka
czas płynął
gdy leżeli na trawie
patrząc w niebo
i z uśmiechem na ustach liczyli puchate owieczki
ścigane przez wiatr
czas płynął
gdy przesiewała cieplejsze promienie słońca
i otulała nimi jego twarz
czas płynął
gdy gładził źdźbłem trawy jej dłoń
a gdy odszedł
i zostawił ją ze słoneczną nicią
spływającą na zgniecioną trawę
czas się nie zatrzymał
bezlitośnie płynął dalej
z sieci