I mamy 24 grudnia... najgorsze święta jakie mogłabym sobie wymarzyć... będzie cholernie nudno i pusto w domu.
A z roku na rok talerzy mniej przy stole, mam nadzieje że chociaż u was będzie ciepło rodzinne.
Za równy tydzień mamy Mowy Rok, który mam nadzieje będzie o wiele lepszy niż ten.
Chociaż oprócz śmierci Markizki nic złego się nie działo. Wydaje mi się że jej odejście było całym złem tego 2017 roku, wciśnięte właśnie w 27.11. Moja mała, kochana kuleczka, która za szczeniaka mieściła się w pudełeczku po butach dziecięcych.
Również ten rok okazał się zły pod względem znajomości. Nie ma już tych wszystkich ludzi co byli, pozostali tylko nieliczni, którzy i tak dopiero się odzywają jak naprawdę się nudzą.
A w tym całym bagnie mam przy sobie człowieka, który zawsze trzyma mnie za rękę i dzięki któremu jeszcze nie upadłam na dno. Każdy wie o kim tutaj się wypowiadam.
Wesołych i szczęśliwych świąt