-To co teraz idziemy na tyły hali i czekamy na chłopaków?- Zaśmiała się.
-Żartujesz? I czego się spodziewasz? Vip'ami nie jesteśmy... - Mówiła realistka Paris.
- Czemu mamy nie iść? Szczęścia może nie mamy, ale dlaczego nie spróbować? -Oświadczyła Charlotte.
Dziewczyny spojrzały na nią po czym wszystkie ruszyły na tyły Madison Square Garden. Przed wejściem było pełno ludzi. Kiedy dotarły na wcześniej powiedziane miejsce zobaczyły tam garstkę osób którzy z pewnością mieli taki sam dziwny plan jak one. Stały tam 15 minut, pół godziny, godzinę. Nikt nie zamierzał stamtąd iść.
-Słuchajcie. Sądzę że nie ma tutaj co stać! Przecież nam to nic nie da! - Powiedziała nagle Kasumi.
- Proszę! Jeszcze 15 minut! Powiedziala Paris
- 20 minut! - Mówiły Annie i Charlotte.
- W porządku... Ale ja wam mówię że nie wyjdą -
-Słuchajcie - Przerwała im Paris. - Chyba nie musimy więcej czekać! Pa... pa... patrzcie!
W jednej chwili zebrany wcześniej tłum zaczął głośno krzyczeć. Chłopaki z Guns N' Roses właśnie wyszli. Dziewczyny od razu podeszły bliżej. Po parunastu rozdanych autografach zrobiło się trochę luźniej. Annie przyglądała się uważnie Slash'owi, a Charlotte Duff'owi. W pewnym momencie basista spojrzał w stronę dziewczyny uśmiechając się promiennie. Charlotte nie wierzyła własnym oczom.
Od razu powiedziała do Kasumi:
- Ja tutaj zaraz zemdleję! Nie wytrzymam! Przepraszam. Możesz wziąć autografy dla mnie? Ja idę usiąść i będę czekać na was przy bocznym wyjściu. -
- Jak to? Chcesz teraz stąd iść?! Teraz kiedy jesteśmy tak blisko nich? Czy ciebie pojebało dziewczyno? -
-Przepraszam - rzuciła Charlotte po czym poszła w swoją stronę.
McKagan przyglądał się zaistniałej sytuacji. Po chwili szepnął coś do Axl'a i Slasha i odszedł. Paris chwilę rozglądała się za Charlotte. Kasumi wytłumaczyła dziewczynom co się stało. Annie postanowiła wziąć autograf Slash'a i pójść do przyjaciółki. Nagle Kasumi odruchowo obróciła się za siebie. Zobaczyła tam że Duff właśnie idzie w stronę Charlotte. Trąciła łokciem koleżanki. Dziewczyny widząc to uśmiechnęły się do siebie czekając na rozwój sytuacji. Charlotte była pogrążona w rozmyślaniu i nie zauważyła że zbliża się do niej chłopak jej marzeń. McKagan podszedł do dziewczyny i usiadł koło niej na murku.
- Witaj - powiedział.
- Cześć - rzuciła od niechcenia dziewczyna po czym obejrzała się w jego stronę i dodała
- To...to znaczy... Ja chyba śnię!... Duff?
- Tak,Duff McKagan we własnej osobie - Chłopak zaczął zanosić się śmiechem.
Podobnie jak koleżanki dziewczyny przyglądające się zaistniałej scenie.
- A ty możesz zdradzić mi swoje imię? -
- Ja... jestem Charlotte... W ogóle... to ja chyba nie wierzę w to wszystko. Przepraszam że tak tu uciekłam... O, a tam są moje przyjaciółki które mają zemnie niezły ubaw. - Charlotte zawołała je do siebie po czym przedstawiła je siedzącemu obok basiście
. Dziewczyny przywitały się, a po chwili usłyszeli krzyki Axl'a:
-! Duff cholero! Gdzie jesteś!? -
- Axl! , nie drzyj się jak stare prześcieradło! Tu jestem! - Odezwał się McKagan.
Po chwili obok Duff'a i dziewczyn stała reszta składu Guns N' Roses.
- O ja !Nie wierzę... - Szepnęła Kasumi.
- Witam panie. - Przywitał się Slash.
- Duff, ty to potrafisz wszędzie odszukać miłe towarzystwo! - Dodał.
Dziewczyny zaśmiały się i przywitały z chłopakami.
- W ogóle to może pójdziecie z nami na skromne after party do Trivago skoro już tu razem jesteśmy? - Wszystkie od razu się zgodziły po czym Paris zwróciła na coś uwagę.
- A gdzie jest Steven? -
- Ten znów się zwinął sam! - Powiedział Izzy. - Nieważne! Jak tak chce to niech siedzi sam i ćpa jak to ma w zwyczaju - Dodał z pogardą dla kolegi Axl.
- Idziemy? Po czym ruszyli w drogę do klubu rozmawiając ze sobą na różne tematy.
Charlotte mimo swojej wcześniejszej wpadki świetnie dogadywała się z Duffem. Sen Annie się spełniał i mogła porozmawiać ze Slash'em, a Kasumi i Paris były zauroczone Izzym i Axl'em. Trivago znajdował się jakieś 10 minut od hali w której odbywał się koncert.Gunsi razem z dziewczynami dotarli tam około 1:00 w nocy.
Kiedy weszli do środka zastali tam już nieźle pijane towarzystwo. Nieliczni tylko zwrócili na nich uwagę zaczynając mamrotać pod nosem coś o zespole. Cała ósemka zajęła miejsca na dużej kanapie dookoła okrągłego stolika. Od razu podeszła do nich kelnerka:
- Cześć,czy coś wam podać? - Na pierwszy rzut oka było widać że jest zainteresowana Slashem, ale ten nie odrywając oczu od Annie powiedział:
- Dla każdego Jack Daniels. - Wtedy dziewczyna odwróciła się na pięcie i odeszła bez słowa przynosząc po jakimś czasie whisky dla wszystkich.
- Więc mówicie że macie 18, 19 lat, pracujecie i często chodzicie na imprezy i koncerty tak? Dopytywał Axl.
- Tak,dokładnie. Czasem nie jest łatwo to pogodzić. Mówiła Paris. - Cóż& W tym roku wzięłyśmy już pół urlopu aby móc być na niektórych balangach i występach Wytłumaczyła Kasumi.
- Urlop? Wytłumaczcie mi co to urlop? Bo my chyba go w ogóle nie mamy& - Zgrywał się Slash.
- To dlatego że macie, wieczny urlop! Odpowiedziała mu Charlotte.
Duff wziął kolejny łyk z butelki po czym zapytał:
- Możecie powiedzieć skąd taki pomysł by czekać na nas za halą po koncercie? Dziewczyny spoglądały jedna na drugą i zaczęły się śmiać
. - hmm& To była inicjatywa Annie! Powiedziała Paris.
- Ej! No,a co ? Zły pomysł miałam?
- Według mnie dobry& - Mówił Slash który wypił już prawie pół butelki Danielsa.
-Widzicie? Droczyła się z koleżankami Annie
. Kolejne godziny mijały im na wspólnej rozmowie. Po wypiciu przez każdego whisky w powietrzu można było wyczuć luźną atmosferę i jakby nie patrzeć,miętę pomiędzy Guns N Roses, a dziewczynami.
CIAGDALSZY NASTPI .