- Wstawaj, wstawaj! Usłyszałam nad sobą głos Rayana i cichy śmiech Fabiana.
- Wiesz że nie zamknęłaś drzwi? Jakby ojciec się dowiedział...
- O boże, serio nie zamknęłam? Cii... Tylko nic nie mówcie.
Fabian zaczął się śmiać.
- Nie ma sprawy, ale już wstawaj, zbieramy się na plażę. I... trochę się ogarnij masz wory pod oczami.
- No nie! Mówiłam że będę miała wory! Powiedziałam, ale od razu się zamknęłam przypominając sobie że nikt nie wie o moich spotkaniach z Lucasem
. Bracia popatrzyli na mnie, a ja tylko posłałam im uśmiech i kazałam wyjść po czym szybko się ubrałam i poszłam na śniadanie które wszyscy zjedli w ekspresowym tempie i od razu ruszyliśmy w stronę plaży.
Na miejscu byliśmy koło 11:00, słońce grzało niemiłosiernie, ale chodząc brzegiem morza nie było to tak odczuwalne. Mojego młodszego brata od razu zainteresował diabelski młyn i zjeżdżalnia na molo na które koniecznie musiałam z nim iść. Nie miałam nic przeciwko bo lubiłam taką zabawę.
Po jakimś czasie moja rodzina postanowiła popłynąć motorówką. Osobiście nie znosiłam tego, nie lubiłam pływać, a tym bardziej pływać łódką, czułam się wtedy okropnie, miałam chyba chorobę morską. Udało mi się uprosić ojca bym mogła zostać.
Wtedy nazwał mnie tylko szczurem lądowym zaśmiał się i poszedł. Naprawdę. Wakacje potrafią rodzicom poprzewracać w głowie na tyle że ci najnormalniej głupieją mając za dużo wolnego czasu. Przechodziłam się bulwarem przy plaży, przyglądałam się tym wszystkim ludziom& Byli tak różni& Tacy inni.
Przystanęłam przy barierce i spojrzałam w stronę plaży. Zamyśliłam się i nie zwracałam na nic uwagi. Nie zauważyłam też że ktoś przez dłuższą chwilę stoi dość blisko mnie do czasu gdy się nie odezwał.
- Cześć.- Nie zareagowałam.
- Hej! - Obróciłam się w stronę z której dochodził głos. Zobaczyłam tylko czyjś tors, po chwili podniosłam głowę wyżej .
- Lucas ?
- No w końcu! A sądziłem że mnie nie sposób nie zauważyć. Zaśmiał się.
- Niby tak. Wybacz, zamyśliłam się, ale& co ty tu robisz? Przecież& jakie to dziwne widzieć cię poza Sunset Strip.
- Mi też dziwnie tu być.
- Więc co tu robisz?
- No wiesz, jesteś tu tak krótko&
- To miłe.
- Przejdziemy się?
- Tak, tylko nie daleko& Moi rodzice wrócą za jakąś godzinę.
- Rodzice, rodzice Powtarzał cicho Lucas . W porządku, więc chodź za mną.
Wziął mnie za rękę i przeprowadził przez bulwar w szybkim tempie, sprawnie omijając wszystkich napotkanych ludzi.
- To miejsce jest tylko ulicę dalej. Później cię odprowadzę, obiecuję.
Po chwili staliśmy przed wejściem do parku. Weszliśmy i usiedliśmy na trawie.
CIĄG DALSZY NASTĄPI ..