Rano z wesołą miną zeszłam na dół na śniadanie .
- Widzę że humor dopisuje? Powiedział ojciec.
- Jasne że tak! Czemu ma nie dopisywać? O której wychodzimy? Zapytałam.
- Od razu! Zjemy i idziemy. Nie ma co tracić czasu.
- Super. Ktoś zamówił taksówkę?
- Tak, już wszystko załatwione. Wzięliście z pokoi wszystko co wam potrzebne? Aparat, pieniądze... Pytała matka.
- Mamo, pytasz nas o rzeczy oczywiste! Wszystko mamy. Odpowiedziałam z szerokim uśmiechem.
Już od dawna nie czułam się tak wspaniale. Nie wiedziałam czy to przez wczorajszy wieczór ! Po chwili usłyszeliśmy dźwięk klaksonu, wyszliśmy przed hotel i wsiedliśmy do taksówki która zawiozła nas tuż pod aleję gwiazd która ciągnęła się wzdłuż Hollywood Boulevard prowadząc prosto do Hollywood Hills. Szliśmy powoli podziwiając każdą gwiazdę i wysłuchując opowieści ojca na ich temat, a gdy dotarliśmy do ostatniej z nich postanowiliśmy zatrzymać się w kawiarni która była na rogu ulicy. Byliśmy już zmęczeni, a dochodziło dopiero południe. Powolny krok i długość ulicy na prawdę mnie wykończyły. Zamówiłam kawę tak jak Fabian i rodzice, a dla Rayana wzięliśmy czekoladę z lodami.
- Mamo, kiedy skończy się ten dzień? Marudził młodszy brat.
- Kochanie, dopiero się zaczął. Jeszcze przed sobą mamy rezydencje sław na Hills
. - Już nie wytrzymam! Jest za gorąco!
- Rayan, nie narzekaj. Tu jest pięknie. Przed wyjściem kupimy wodę i będziemy mogli iść dalej.
- Nie! Fabian weźmie mnie na barana!
Zaczęłam się śmiać. Rayan zawsze wykorzystywał Fabiana jako środek transportu, a on zawsze się na to godził. Gdy wypiliśmy kawę mogliśmy iść już dalej. Wchodzenie na Hills nie było zbyt przyjemnym zajęciem w tak upalny dzień, ale podziwianie wspaniałych rezydencji na prawdę poprawiało humor. Wróciliśmy do hotelu około 21:00 ponieważ rodzice postanowili że zjemy kolację na mieście. Od razu pomyślałam że powinnam zacząć szykować się do spotkania z Lucasem więc szybko poszłam do swojego pokoju i zaczęłam przeszukiwać swoją torbę. Wyciągnęłam z niej rzeczy które kazała mi zapakować Snooki, a ja się temu opierałam. Jednak miała rację że mogą się przydać. Wzięłam prysznic, ubrałam się po czym zaczęłam się malować. Zajęło mi to trochę czasu. Na zegarku była już 23:00. Wiedziałam że zaraz muszę wyjść. Otworzyłam drzwi i rozejrzałam się po korytarzu. Nikogo nie było więc sądziłam że wszyscy są w swoich pokojach. Zeszłam na dół i zobaczyłam tam swoich rodziców którzy siedzieli z jakimś starszym państwem czekającym na swój klucz do pokoju. Szybko pobiegłam z powrotem na górę tak by mnie nie zobaczyli bo na pewno domyśliliby się po moim ubiorze że mam zamiar gdzieś iść. Wróciłam do pokoju i zaczęłam się zastanawiać jak wymknąć się tak by nikt nic nie wiedział. Wyszłam na balkon, popatrzyłam w dół. Nie było za wysoko, a obok mojego balkonu po metalowych podporach piął się bluszcz. Wszystko wyglądało solidnie więc postanowiłam spróbować zejść. Przeszłam przez barierkę i powoli schodziłam w dół. Nie zauważyłam tylko co czeka mnie na dole.
- Kurwa mać. Przeklęłam do siebie wpadając w róże które były pode mną.
Wydostałam się z nich, przetarłam pokaleczone nogi i ruszyłam na Sunset. Nic nie mogło pokrzyżować moich planów. Trochę się spóźniłam, ale jednak dotarłam tam gdzie chciałam
CIĄG DALSZY NASTĄPI ..
_______________
część specjalnie napisana dla http://www.photoblog.pl/karolinka5643/profil . ; ]