Nie była ozdobą nieba, stąpała po ziemi. Twardo i pewnie... Mimo iż w głowie w ciąż bujała w obłokach nie można było jej wzruszyć. Uparcie trzymała się toru, swojej własnej pokrętnej ścieżki. Podążała ku własnemu marzeniu z gracją i uśmiechem; bo przecież nie ważne jak jest źle, ważne że jest w porządku...
Nie wodziłem za nią wzrokiem, dla mnie wystarczy że istniała. Sama myśl o niej stanowiła mannę z nieba. Karmiła, przytulała i ganiła. Była podróżą i celem wędrówki. Była. Dziś nie sposób uwolnić się od wspomnień; dobrych i złych. Choć nigdy nie stanowiła części życia miała na nie ogromny wpływ.