CZEŚĆ ZBOCZONY BACHOR.
Zdjęcie z wakacji z tamtego roku. Fajnie!
Mamy wakacje.
Boże, co się porobiło, to aż żyć mi się odechciało. W ostatnich dniach wegetowałam. Wydawało się, że nie żyję, ale że za dużo jadłam - zostałam uratowana. Chociaż tak naprawdę to nie. Może bardziej przyczyniły się do tego książki.
Teraz chciałabym żeby było wszystko dobrze. Ze wszystkimi. Żeby po prostu było dobrze.
Nie mam się już o co martwić, trzeba ponaprawiać.
Właściwie to czas wakacji mi się skurczy bo - uwaga - idę do pracy. Tak. Nie powiem gdzie, bo to może mnie postawić w złym świetle.
Czytałam bardzo dużo Erica Emmanuela Schmitta. Największy wstrząs emocjonalny jednak dopadł mnie po Oskarze i pani Róży. Wylewałam nieskończone łzy. Ale jednak udało się to, co autor zamierzał. Zachciało mi się ciągnąć nędzny żywot.
Chaotycznie kurde. Jestem dzikiem.
Dobra ja już nic nie mówię. NARKA. Miałam coś jeszcze powiedzieć, chyba o wszystkim zapomniałam. Po co ja tu się męczę. Po co ja tu piszę. Ratunku.