Juwenalia 2013
Tyle tyle tyle do roboty. I tak mało czasu! Biochemia zdana, już zaraz czas na biologię molekularną, terenówki, angielski... i kiedy czas na to? A zielnik, paprotniki? Za dużo, za dużo... Trzeba podołać, co innego pozostało...
Cały czas zastanawiam się nad sensem niektóych poczynań ludzi wokół mnie, moich własnych decyzji. Komu zaufać? Komu podać dłoń? Sama nie wiem, czy osoby mi bliskie nie zostawią mnie w chwili słabości. Gdzie ta pewność, którą jeszcze od niedawna mogłam się pochwalić? Zachwiała się w posadach... Nadal jednak mam w myślach wizję wygranej. Pokażę wszystkim, że nie jestem taka słaba, na jaką mogę wyglądać.
Nadal nie wiem, co mi jest. W ulotce dołączonej do tabletek piszą, że jednym ze skutków ubocznych może być zaburzenie prawidłowego odczuwania nóg... Ciekawe. Teraz pozostaje mi 16 dni kuracji, lekarz i ostateczne wyniki. Polepszy się, czy nie...? Jeśli tak to chwała za te góry tabletek. Jeśli nie, to witaj szpitalu, czy co oni tam robią ze zmianami nowotworowymi. Jakoś to będzie, aż tak się tym nie martwię. Trochę przykro tylko, że muszą mi takie sprawy spadać na głowę w wieku lat 19, kiedy kończy się semestr, zaczyna się sesja, jest zapierdol, stres, pot i łzy... i ciągła walka o hajs, psychikę, więzi i serce. No właśnie, serce, co tam u Ciebie?
Here comes the rain again...
Raining in my head like a tragedy...
Tearing me apart like a new emotion...
I want to breathe in the open wind!
I want to kiss like lovers do!
I want to dive into your ocean.
Is it raining with you?