I po Pyrkonie. Było świetnie, dzięki Wam wszystkim!
Teraz jednak cały entuzjazm przerodził się w kaszel i trzęsące się dłonie.
I znowu zalegam w swoim dołku. Sama. Smutna. Bezsensu. Mam w głowie słowa pocieszenia jakie usłyszałam w trakcie imprezy, wszystkie uśmiechy i przytulenia. I dziękuję za nie, bez ich byłoby tylko gorzej.
A dlaczego jest tak źle? Bo zdałam sobie sprawę jak bardzo mam niepoukładane sprawy w głowie, jak bardzo czegoś chcę , a nie mogę dostać. Rozbijam się między dwoma samotnymi punktami. Oba są beznadziejne, oba mają tyle minusów. A jednak. A jednak. A jednak...