NADAL NIE MA WYNIKÓW CHEMII. SMUTECZEK.
Truję Spotify.
Chciałabym być na tyle ładna, żeby ludzie sami z siebie chcieli mnie oglądać. Ale nie! Za dużo bym chciała. No i znowu mi się nic nie chce. I mam katar i kaszel. I łokieć mnie boli. I pewnie jestem hipochondryczką. Ktoś ma z tym problem?
Czemu nikt mi nic nie mówi? Chciałabym czuć się potrzebna! Ale chyba już nie jestem. No szkoda. No bywa. No żyję.
A w głowie tylko wciąż jedno: PO CO? PO CO? PO CO?
A żebyś miała pytanie!
Skończyły mi się lekarstwa. I brak recepty na pomysły.
Na siłę szukam przyjaciela z silnym ramieniem. Na przekór temu, co sobie postanowiłam. Na przekór samej sobie, mimo wiedzy, że poradzę sobie sama. Czuję jak wszystko w środku bije się ze sobą. Płacz - nie płacz. Krzycz - milcz. Oddychaj - zdechnij. Walka bez sensu. I tak zawsze któreś wygra. Na chwilę. A potem wszystko zacznie się na nowo. I po co?
I powiedz, i powiedz, i powiedz mi teraz: Jak długo trzeba oddychać, żeby poczuć świeże powietrze?
Will you ever preserve? will you ever exhume?
Will you watch petals shed from flowers in bloom?
Nothing can live up to promise.
Nothing can stop its narrative.
Nothing in place of catalysts.
And you'll never be pure again.