jak wodospad... wszystko leci powoli
niby dobrze , synchronicznie
az tu nagle stajemy nad przepaścia
i już wiemy , że stracimy to o co walczyliśmy tyle
lecimy i upadamy z hukiem
rozbijajac się na tysiące malutkich części
ktore potem znów zbieraja się w całość
i płyna dalej..
lecz już nie sa ta samą częścią...
coraz więcej sie dowiaduje
i już sama coraz mniej wiem
ile jeszcze ?
'Byliśmy jak pijani bez zrywania banderol
byliśmy zakochani..
nic nie zostało z tego!'
a może coś??
pytania bez odpowiedzi i tak w kółko..