photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 4 STYCZNIA 2012

Święta, święta i po świętach...   Tyle czekania i roboty....  A to tak szybko mineło:D

 

 

Jak wam mineły święta? Bo ja prawie wogóle ich nie czułam:)   I nawet nie wiem kiedy mineły.

 

 

Wigilia jak to zwykle bywa zaczeła się około 17.30 kiedy Kacperek się obudził. Oczywiście musiał marudzić i za nic w świecie nie dał sobie ubrać eleganckiego ubrania:D  Przystąpiliśmy w końcu do wigilii, podzieliliśmy się opłatkiem, zjedliśmy wszystkie dania, następnie poszliśmy pod choinkę, aby odnaleźć prezenty:D   Kacperek pomagał mi podawać podarunki dla wszystkich - ''Masz Duduś:D''.   I nawet te prezenty, które nie były dla Dudusia, jemu dawał:D

Następnie poszliśmy świętować do Asi, mama z Aśką oczywiście usneły:D

Koło godz. 9 przyjechał Mateusz i oczywiście musieliśmy biegać za Kacperkiem i jego piłką:D

 

 

Pierwszy  dzień świąt  (25.12.2011):

 

Byłam w kościele na 10, następnie zaraz po obiedzie (lub nawet można powiedzieć w trakcie:D) przyjechała ciocia, nie była długo bo chyba niecałą godzinę. Po 1 godzinie przyjechał Mateusz bo mieliśmy jechać do cioci i wujka. Poczekaliśmy chwilę na rodziców i pojechaliśmy dwoma autami:D I dotarliśmy na Waryś:D   Rozgościliśmy się, pomogłam wujkowi z kawą i herbatą:D    I oczywiście wujek specjalnie  dla nas powiesił na ścianie jemiołę:D  I obiecał, że jak się pod nią pocałujemy a następnie zabiorę ją na cały rok do domu, to w następnym roku (czyt. w 2013) wyjdę za mąż:D  Niestety nie skorzystałam, ponieważ jemioła zawieszona była w takim miejscu że nie wiem jak bym musiała się zgiąć:D   A więc ślubu w najbliższym czasie nie będzie:P

I tak sobie rozmawaliśmy i po jakimś czasie mama powiedziała że oni już jadą. Wujek nie wiedział że przyjechaliśmy dwoma autami i tak z głupa powiedział, że my oczywiście możemy zostać na noc, że jest wolny pokój i że naprawdę możemy zostać:D  To my się z miejsca nie ruszamy, a wujek poszedł odprowadzić mamę i tatę, w końcu lekko przerażony, że my chyba rzeczywiście zostaniemy na noc:D  Biedny nie wiedział co się dzieje, bo auto Mateusza nie dość że ciemne, to jeszcze za krzakami stało:D   Ale się z niego strasznie śmialiśmy, no ale w końcu sam proponował więc skorzystaliśmy:D  I później sobie jeszcze rozmawialiśmy:D  I słowa wujka na temat Mateusza- ''Ty go słuchaj, bo mądrze mówi:D''.  I w końcu po kilku godzinach pojechaliśmy do domu:) I wujek nas odprowadził i mówi- ''Przyjedźcie jeszcze tu w lecie'' a Mateusz na to- ''A w zimie nie możemy?'':D   I dotarliśmy do domu:D   Posiedzieliśmy sobie chwilkę, ''pokłóciliśmy'' się o kartkę:D , umówiliśmy się na drugi dzień na 11 i M. pojechał:)

 

 

Drugi dzień świąt (26.12.2011):

 

Obudziłam się koło 9.30 i zaczełam poszukiwać z mamą jakiegoś ubrania ( w porę:D). Mateusz zadzwonił i powiedział, że się trochę spóźni(jaka nowość:D). I przyjechał kilka minut po 11 z siostrą, szwagrem i Igorkiem i pojechaliśmy na chrzest Wikusi:)   O 11.30 zaczeła się msza, oczywiście musiałam cały czas stać:D    I tak myślałam, że jak zwykle na ostatnią chwilę przyjechaliśmy i jak zwykle tak późno, a tu podczas mszy do kościoła wchodzi Sylwia z Robkiem:D  A następnie za jakieś 5 minut Marcin i Anka z dziećmi:D  A więc z nami nie było tak źle:D   I ochrzcili małą Wiktorię Dorotę:)  A jaki Szymon skupiony na byciu chrzestnym:D  I pojechaliśmy na przyjęcie, pojedliśmy, popiliśmy:D  Pobawiliśmy Wikusię i oczywiście jak zwykle- ''Pasuje Ci takie małe dziecko'' . Ech, oczywiście:D   I zabrali mi maleńką a ja tak chciałam sobie ją ponosić:D  Uwielbiam takie dzieciaczki:D  Takie słodkie są:)  I robiliśmy zdjęcia (''A teraz patrzymy na obiektyw:D'').  

I to pytanie- Gdzie idziecie na sylwestra?   Na pielgrzymkę na Bocheniec:D   No wybacz Andzia:D

Albo słowa Maćka- ''Wpadnij do nas na sylwestra, bo to już ostatni, bo w następnym roku koniec świata''.

Albo to wkopanie że nie byliśmy na pasterce:D    

I święta się zakończyły, powróciliśmy do szarej rzeczywistości... i znów musieliśmy się rozstać... Ale na szczęście nie na długo.

 

 



 

   We wtorek w nocy przyszła Andzia:D Wepchneła mi się do łożka:D   Obudziłyśmy się chyba koło 11 albo wcześniej:D   Na 2 poszłam na pogrzeb, a o 4 pojechałyśmy do lekarza:D  Kolejka taka, że strach myśleć. Wpychali się przed nami, bez kolejki wchodzili, my wkurzone, na schodach siedzimy, po wielu cierpieniach Andzia w końcu weszła, dostała zwolnienie i wyszliśmy (nie było naszego kolegi:D). Nie było busa, a my na przystanku o 22... ups, idziemy na nogach?:D  Na szczęście mama po nas przyjechała, my sobie jeszcze kupiłyśmy hamburgera:D  Dobrze, że było coś całodobowe, bo pizzerię i frazesa nam zamkneli:D Nie ma to jak o 22 w nocy po Brzesku latać:D

 

''Aaa walnełam się w mordę'':D  Czyli noc też bywa niebezpieczna:D

 

 

 

 

I to chyba na tyle:D  Na dziś jeszcze dwie notki zaplanowane:D   Do usłyszenia:)

Komentarze

~andzia Ha, ha:D Wszystko elegancko opisane:D
04/01/2012 18:41:49

Informacje o gocha0391


Inni zdjęcia: msssssssssss drasek1499 akcentova1499 akcentovaZ synem :) nacka89cwa:) nacka89cwaDiabełek nacka89cwa:) nacka89cwaBizu vullgaris;) virgo123:) szarooka9325