Środa. Do środy tryskałam zdrowiem. W czwartek już się zaczęło; ból ucha, zawroty głowy (tak wiem, ze cały czas gadam o tym, jaka to jestem chora, ale cóż zrobic, jak przynajmniej raz na miesiąc zjadam antybiotyk). Zapalenie ucha zewnętrznego - taką diagnozę wczoraj usłyszałam. Antybiotyk dwa razy dziennie, nic nie jem, bo nie mam siły nic zrobic. Dzisiaj mnie dziewczynki odwiedziły, oglądałyśmy chwile jakiś film, ale potem niestety musiały isc. W sumie to im zazdroszczę, ze idą na urodziny Trasko, a ja gniję w domu, ale taka jest kolej rzeczy. Dzisiaj w końcu wracają rodzice. Stęskniłam się za nimi, ale laby koniec. W tym tygodniu z domu wyszłam tylko dwa razy, trochę niefajnie, ze kolejny tydzień będzie zmarnowany, zwłaszcza, ze w czwartek SUPERKLASA i "let it be". Wierzę w moją klasę, że damy sobie z tym radę.
A co do zdjęcia to nie mam żadnych innych. Nie mam żadnych zdjęc, WIELKIE NIC. Trudno. Znów muszę coś łyknąc, bo paracetamol przestał działac, see ya ;*