źle jest, strasnie źle. wszystko się popsuło od ostatniego czasu. zero uczuc, zero sprawiedliwości. ale już się do tego przyzwyczajam. świat ukazany został w czarnobiałych kolorach, z niczego się nie cieszę. z czego tu się cieszyc? chyba tylko z tego, że nieźle radzę sobie w szkole. ale życie prywatne - do bani. ostatnio, nie mogę spac, jesc. istna masakra.
dobrze, że mam moich wspaniałych przyjaciół. dupa. życ będę jak dotychczas i nic ze sobą nie zrobię. taka się urodziłam taka pozostanę na wieki.
w piątek koncert ! chciałabym wpasc, ale nie wiem, czy to wypali. a tak ogólnie to nie chcę iśc tam z kilku powodów, dobrze niektórym znanych. pojdę sie pomęczyc i wrócę? bez sensu. biorę pod opiekę małą Milu (weź sobie sweter) i mam zamiar coś ciekawego porobic z Bolesławem ! heheheheh. może na koncercie dołączy Wiki. uuu, how sweet *.* w sumie to weekend zapowiada się nieźle, ale jedna rzecz mnie nie ominie i to chyba przez nią wykituję.
a i dzięki Milu za zdjęcia!
ja jeszcze tylko matma i lecę spac ;) dobranoc misie!
_____________________________________________________
my heart is broken,
sweet sleep my darling angel
deliver us, from sorrow's hold