Jak zwykle nie mam wam nic do zakomunikowania. Właściwie. Jak zawsze, gdy zacznę to nie skończę.
Dzisiejszy dzień, pozbawiony Zespołu Szkół nr 1 we Władysławowie, był kurwa udany. Z moją B. pozwiedzałyśmy wszystkie miejsca, na które starczyło nam forsy. Plan podróży:
Żelistrzewo-> Gdynia Główna -> Pieprzona, zasyfiona toaleta dworcowa -> Gdynia Stocznia -> Napad na Biedronkę -> Szkoła mojej B. -> Wejherowo. -> Park Wejherowo -> Reda -> Żelistrzewo (moja B. pojechał do Władysławowa ratować O. z opałów).
Wycieczka krajoznawcza dość udana, gdyby nie, kurwa, fakt, że mi głowę przegrzało i mnie teraz boli.
Obawiam się, że moje ambitne plany przygotowania się na jutrzejsze lekcje mogą mi się nie powieść z powodu bólu mózgownicy.
Święta były i sobie minęły. Niewiele z nich pamiętam.
Nie popsułam nikomu świat i nikogo nie doprowadziłam do depresji, więc możemy tę przerwę świąteczną zaliczyć do udanych.
Jeżeli 24 + 48 = 72 , to od 72 godzin nie miałam czasu odpocząć.
A zapowiada się ciekawa noc.
Do jutra, będziemy się mijać na korytarzach frajerzy. :*
"Czas
to tylko
rzeczownik."
Napis z Tymbarka jabłko-mięta.
Aha. I jak jeszcze ktoś mnie poinformuje, że moje ciało straciło na masie i objętości, to chyba przypierdolę.