Takie było moje lato!
Wróciłam, wróciłam, wróciłam!
Najpierw 2 tygodnie w malowniczej Chorwacji, w której serdecznie wszystkim polecam wziąć rower i przelecieć najbliższe 40km. Opuszczone kapliczki, ruinki wśród winnic i zatoczki zupełnie niezaludnione są na wyciągnięcie ręki, trzeba tylko to wszystko poznajdywać - dla mnie nawet przy 40 stopniach były to po prostu lajtowe wycieczki.
Później pare dni w Norwegii - czad. Odlot, jazda bez trzymanki i w ogóle brak słów!
Drammen jest cudowne, przepiękne. Norweskie góry zjadły mi serducho i nie mogę się doczekać kiedy wrócę zdobywać szczyty ;) Oslo - multi-ulti i generalnie ma szokować. Zawsze coś się dzieje i nie da się tam nudzić.
Plus, skorzystałyśmy z prawa do biwakowania i do 4 nad ranem siedziałyśmy na pomoście z grillem, cydrem, świeczkami i przypałętanym Szwedem, z którym gadałyśmy do tego świtu.
Ciężko to wszystko wypisać :)
A to wszystko - fartem, na spontanie i bez żadnych pieniędzy! Nie da się? Co się nie da! Wszystko się da!
Na koniec, wyprawa do UK.
Trochę dłuższa, bo całe 5 tygodni.
Spotkałam wspaniałych ludzi, nauczyłam się kupy rzeczy i oczywiście - mój angielski nie ma już sobie nic do zarzucenia. Nic a nic. Anglia może nie przywitała mnie z otwartymi ramionami ale już ja sobie utorałam drogę do Londynu, Portland, do Durdle Door gdzie kręcili Piratów z Karaibów i może nie uwierzycie, ale... Na to wszystko też nie trzeba było specjalnej kasy :) Trzeba było jedynie kogoś gdzieś znać, gdzieś liczyć na szczęście i jak to w podróżach bywa - jakoś się potoczyło ;)
Po 2 miesiącach w światach, trudno w ogóle mi prywyknąć do siedzenie w jednej miejscowości, ba, jednym regionie przez dłuższy czas. Nosi mnie, po prostu. Mam wrażenie, że już całe życie będzie ;)
Ale tęskniłam za każdą mordką z Gliwic! Żeby nie było, że nie! :D
Tylko obserwowani przez użytkownika glucia
mogą komentować na tym fotoblogu.