koncert Carriona udany, o czym świadczą zdarty głos, dwudniowy ból pleców i karku. Wreszcie odwiedziliśmy starego przyjaciela o imieniu Benzyl. BenzylQ ;*
Przedświąteczny tydzień zapowiada się towarzysko, mimo iż mam ochotę na romans z muzyką i audycje w Trójce.
Tak sobie myślę, że Ci ludzie patrzą na mnie do momentu, aż nie zaostrzą się moje kontury i nie dostrzegą kogoś, kogo chcą dostrzec. I musieliby przyglądać się wieczność, a tu przyjeżdża autobus i mnie juz nie ma.
Słucham Ólafura Arnaldsa i to chyba ja jestem tą muzyką.
Świat jest do szpiku zły, a ja chcę umrzeć. Lecz jeszcze nie teraz. Chcę umrzeć skacząc z dachu i krzyczeć: zajebiście. [...] Gdyż życie jest tak bardzo krótkie, a śmierć blisko, coraz bliżej, dyszy nam prosto w twarz. [...] Potem znowuż na tapecie szatan i jego świta, świat pochłonięty czynieniem zła i rychły jego koniec, apokaliptyczny jeździec na mięsożernym koniu.
dobra, a teraz koniec żartów.
- Czemu jesteś smutny?
- żeby ktoś inny mógł być szczęśliwy.
I kto by pomyślał, że to powiedział M., i że tak dobrze to rozumiem.
Ale nie można być zbyt szczęśliwym, gdyż nadmiar dopaminy przyczynia się do schozofrenii. O jaaaa... Zabronią mi wszystkiego. Nie wychodź z domu bo śmierć chyha za rogiem.
Przecież to nie może się tak skończyć. Wmawiam sobie, że koniec dramatu, konflikt wartości, bohater tragiczny umiera, triumf dobra nad złem, i chuj, skoro coś mi mówi że on jeszcze postawi kropkę nad i.
Trzeba zmierzyć się z tym. Cierpienie jest nieuniknione, choć da się je oswoić. To będzie mały eksperyment, ile jeszcze człowieczeństwa, wrażliwości we mnie się zachowało. Po tym wszystkim. Nie samą słodyczą człowiek żyje.