photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 6 STYCZNIA 2013

Rozdział 1

 


Nigdy nie byłam jakoś specjalnie zamkniętą w sobie osobą, lubiłam ludzi. Wręcz przepadałam za nimi. Nowe znajomości były dla mnie na porządku dziennym. Ale nie wtedy, gdy chodziło o nową szkołę, otoczenie, a co dopiero miasto. Te wakacje były najtrudniejsze w moim życiu. Rodzice awansowali, a co za tym poszło musieliśmy zmienić miejsce zamieszkania na większe miasto. Łatwo się domyśleć, że moje zachwycenie nie miało granic. Przed klasą maturalną zacząć wszystko od nowa. Bez studniówki z moimi przyjaciółkami, rozstanie z miłością mojego życia. Wszystko =przed najtrudniejszą klasą.
Moja mama jako kobieta mająca silną osobowość zawsze potrafiła mnie wspierać. Dodawać otuchy. Ludzie dookoła, dziwili się, że jestem jej córką. Ona ułożona, dystyngowana wręcz idealna, mój ojciec to samo. Każdego dnia a pełnym garniturze.
A ja? Nie pamiętam kiedy ostatnio miałam na sobie sukienkę w stylu rodziców i szpilki. Mój styl nazwałabym obszarpańcem. Glany, rajstopy, krótkie spodenki. Powyciągane koszulki zespołów. Czarne włosy z kolorowymi końcówkami dawno już nie czesane.
Zamieszkaliśmy na strzeżonym osiedlu, co dzień rano z wielkiego okna mojego pokoju szukałam kogoś, z kim mogłabym normalnie pogadać. Jak łatwo się domyślić nie było nikogo.
Wyszłam na zewnątrz, stanęłam przed klatką, zapaliłam papierosa i badawczo przyglądałam się wszystkiemu dookoła. Można było zauważyć jedynie słodkie różowiutkie dzieci. Aż rzygać się zachciało. Pogadałam z ochroniarzem, wydał się on całkiem porządnym facetem. Opowiedziałam mu całą historię jak się tu znaleźliśmy, kiedy przerwał nam dzwonek telefonu.
-Lily! Uciekłam z domu, jadę do Ciebie. Odkąd wyjechałaś nic się nie układa! Mam dość.-Krzyczała do mnie Meg. Byłam max zdziwiona. Ale nie dała mi dojść do słowa. była roztrzęsiona. Ale po chwili już spokojnym głosem powiedziała-  Za godzinę będę na dworcu. Wyjedziesz po mnie?
-Jasne.- odpowiedziałam od niechcenia. Po czym Meg rozłączyła się.
Uwielbiałam w niej tą zmianę nastroju. z maksymalnie wściekłej w ciągu sekundy zmieniała się z aniołka. Dopaliłam kolejnego szluga. I weszłam do mieszkania.
Przywitał mnie mój kot. Guns. Był wielki i kolorowy. Potrafiłam siedzieć z nim na kolanach godzinami.
Z Meg łączy mnie prawdziwa przyjaźń. Rozumiemy się bez słów. Znamy sie od małego. Jes wysoka, szczupła i to ona powinna być córką moich rodziców. Zawsze przepięknie ubrana, więc gdy razem gdzieś wychodzimy wyglądamy przekomicznie. Ma blond włosy, zawsze idealnie uczesane, spięte zazwyczaj jakąś słodką spinką. Wątpię aby przed te dwa tygodnie się zmieniło coś w jej wyglądzie. Może ewentualnie zrobiła sobie kolejną dziurkę w uchu.
Za 15 min miałam wychodzić na dworzec. Przyszła mama.
- Mamo, Meg przyjeżdża.
-Jak to, co ją do tego skłoniło, przecież to pół dnia drogi. I tak bez zapowiedzi?- Jak zwykle musiała wszystko zniszczyć.
-Tak, tak bez zapowiedzi. Za pół godziny będzie, uciekła z domu. Nie wiem czemu.- powiedziałam wychodząc i jak zwykle trzasnęłam drzwiami.
W drodze na dworzec miałam setki nieodebranych połączeń na moim Iphonie i wiadomość na Twitterze. Co za Kobieta.

Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika gladchild.

Informacje o gladchild


Inni zdjęcia: Sobota patusiax395:) dorcia2700Księgarnia elmara1 mktncc484 mzmzmzOd lat przyglądam się światu bluebird11Lovely kataska... icestars*** staranniemilczysz*** staranniemilczysz

bg

txt