Callanetics
Trening, który kiedyś ćwiczyła moja mama, a aktualnie powracający do mody :)
Wszędzie widnieje magiczna liczba "10", czyli świetne efekty tylko po 10 godzinach.
Jest to prawdą, efekty są zniewalające, jednak nie do końca jest tak kolorowo :)
Może najpierw zacznę od tego, jakie efekty ja zauważyłam po 10 godzinach:
- na pierwszym miejscu zdecydowanie zauważyłam ogólnie smuklejszą sylwetkę, i nie patrząc na wymiary jest to pierwsza rzecz, która rzuca się w oczy,
- chodzę bardziej wyprostowana, co niesamowicie mi się podoba, bo od zawsze mam z tym problem,
- lekkie podniesienie się piersi,
- zmniejszenie boczków,
- na brzuchu widać już zarysy mięśni,
- podniesienie pośladków,
- szczuplejsze uda oraz ich ujędrnienie,
- lekkie zmniejszenie się cellulitu.
Poza efektami, które zauważyłam, również mogę dodać, że na pewno wzmocniły mi się mięśnie, są bardziej rozciągnięte.
Wszystkie te efekty są cudowne i nie żałuję, że poświęciłam te 10 godzin, jednak są też rzeczy, przez które te treningi po jakimś czasie stają się męczące, przynajmniej dla mnie.
Głównie tą rzeczą jest to, że ćwiczenia stają się niesamowicie nudne. Wczoraj, robiąc 10 godzinę, usypiałam. Do tego, "godzinny" callanetics wcale nie jest godzinny - samego treningu jest może z 40 minut, reszta to gadanie (przynajmniej wersja z Callan). Ja sama zaczynam już to gadanie przewijać. Jak dla mnie powinny być dwie wersje tego - dla osób, które dopiero zaczynają i nie znają jeszcze techniki (akurat wtedy to gadanie jest baaaardzo potrzebne), a druga wersja dla osób, które mają już to w małym palcu, bo tak szczerze, po 3 godzinach cały ten trening zna się już na pamięć.
Do tego ta muzyczka, która przy 5 treningu powoduje już taką schize jak po wciągnięciu narkotyków najwyższej klasy. Ja sama zaczęłam włączać sobie do tego swoją własną muzykę, bo naprawde wynieśliby mnie w kaftanie bezpieczeństwa na oddział zamknięty.
Kolejna sprawa, też irytująca, to jakby prowadząca "gubiąca się" we własnym treningu (cały czas mówię o wersji z Callan, nie z Bojarską). Głównie chodzi o sam początek, rozgrzewkę, kiedy robiąc ćwiczenia mówi "nie przyspieszać", a sama to robi. Teraz już się do tego przyzwyczaiłam, ale na początku naprawdę odniosłam wrażenie, jakby sama gubiła się w tym, co stworzyła.
Mimo wszystko callanetics bardzo polecam, wszystko da się przeżyć, a dla takich efektów warto! :)
Moim celem jest mieć za sobą 20 godzin, a następnie zacząć robić już tylko kwadrans dla młodości.
Mam nadzieję, że kiedyś komuś ta notka pomoże :)