I znowu chciałam dobrze, i znowu wyszło źle.. Nie rozumiem... Po co mamić komuś w głowie niemalże rok, tylko po to, aby tę osobę opuścić, zniknąć i kazać zapomnieć? Jestem w punkcie wyjścia. Nie było go kiedyś. Nie ma go teraz. Ale ból jest... Niepotrzebny element. To już lepiej by było, gdybym w ogóle go nie poznała. W sumie byłoby tak samo, tylko weselej... Warto próbowac, ratować, skoro on nie chce? :/ Pierdolę to, może później, na razie mam dość.
2 raz mi znika...
"Idę na balkon
W ręku szlug, telefon w drugiej.
I napisałbym do Ciebie, ale jakoś brakuje słów.
Zadzwoniłbym do Ciebie, ale wiem, że tego nie chcesz.
Wybełkotał, że Cię kocham, tu jest źle i serio tęsknię."
~ Bonson "Za kilka minut"