Jebać pedałów.
Siedzę sam w obliczach mojego pokoju. Narkotyzuję się swoją osobą i swoimi myślami w każdej najmniejszej chwily teraźniejszego bytowania w nim. Miś obejmujący butelkę Jacka Daniel'sa siedzi nieopodal mnie i swoim pijanym wzrokiem stara się przeszyć moją psychikę na wskroś. Tak udaje mu się to lepiej niż mi,mimo tego,że nie myśli. Czy ja aby na pewno jestem świadomy? Czy wiem co robie? Czy wiem KIM JESTEM? A jeśli tak to czy się nie mylę?
Gnije w swoim umyśle, tępieje, oddaje siebie w nieznane ręce
osoby zwanej mną,komizm? Nie sądze.
Staram się co raz to trafniej opisac zbyteczne myśli.
Chcę by kałuża wyschła.
Nie nawidzę ich ,są destrukcyjne.
Sam siebie napędzam i niszczę.
Chce aby nastal koniec ,ale czego?
Cichy świst,buczenie komputera,światło bijące od lampki....
Teraz to całe moje życie, teraz muszę
żyć chwilą,teraz i tylko teraz wyciągam to całe błoto z mojej głowy
by przez te 10 sekund żyć w nierealnie realnym świecie.
Gdy zamykam oczy widzę miliony pytań,
przeszywających moją osobowość na wskroś.
Czy ten ból potrafi zabić?
Czy moja świadomośc właśnie się naradza?
A może obumiera.
Patrząc na twarze wszystkich ludzi
i każdego z osobna nie potrafiłem dojrzeć uśmiechu.
Zachlani nastolatkowie wciąż szukający odpowiedzi
na sens tego wszystkiego
Jaki ja jestem kurwa prosty.