photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 15 SIERPNIA 2017

tajski autostop

[część 4 - Chiang Mai]

 

Po kąpieli w deszczu poprzedniego dnia i wieczornym słuchaniu opowieści  pewnego zapalonego miłośnika języka Maorysów, dopadła nas nieodparta chęć porwania się przygodzie.

Spakowałyśmy więc plecaki i z samego rana postanowiłyśmy wypróbować jak funkcjonuje w Tajlandii autostop.

Jak się okazało, nie było z tym najmniejszego problemu! Nad jezioro Huay Tung dojechałyśmy trzema stopami: 1. na pace pickup'a, od których roiło się w północnej Tajlandii! 2. skuterem - ścisnięci w trójkę jak sardynki. 3. samochodem osobowym z Tajem ze zdjęcia, który ni w ząb nie rozumiał angielskiego, a cały nasz kontakt ograniczał się do mimiki twarzy, gestykulacji i spojrzeń.

Jezioro Huay Tung okazało się urokliwym miejscem, gdzie można spędzić leniwe popołudnie, kąpiąc się i jedząc tradycyjne tajskie dania w drewnianych chatkach nad wodą. Z pewnością jest doceniane również przez lokalnych mieszkańców, którzy z chęcią przyjeżdżają nad jezioro całymi rodzinami, aby odpocząć od miejskiego zgiełku.

Po powrocie do miasta zahaczyłyśmy o Saturday Market - targ, na którym można znaleźć chyba wszystko - od jedzenia, po ubrania, lampiony, obrazy, instrumenty... wszystko ułożone na stoiskach stojących jeden przy drugim, a swoją różnorodnością i barwnością przyprawiające o zawrót głowy!