zwykla codziennosc skazuje nas na ciagle czekanie. najpierw jest wiosna, pozniej gorąca wolnosc i jak kolejnosc karze - jesien.. i ten cudowny widok zza okna, te brudne ulice i wiecznie mokre wlosy. nikomu nic nie winna młodziez zacharowuje sie w szkole. biedni staruszkowie graja w karty grzejąc stopy w welnianych skarpetch. potencjalni twardziele podpieraja zagryzmonoly graffiti-mur, paląc papierosy, toczą dookoła znudzonym wzrokiem.
ja patrze przez brudne okno i staram sie nie zwracac uwagi na to ze wszystko sie pieprzy.