Plany wakacyjne ciągle się zmieniają.
Pojawiło się "prawko", powoli zanikają "bieszczady".
Ale przecież ja się boję prowadzić samochód...
Mecz z nauczycielami przegrany w kosza 2pkt.
Gdybym nie spieprzyła tego jednego dwutaktu...
Mecz przypłacony za to bólem kolana (bo przecież stabilizator na taki mecz brać to po co) i mięśnia (zabiegi w lipcu). Kręgosłup już przeszedł (też lipiec).
Ale było warto :]
Przyjemna randka z Armstrongiem i B.B.Kingiem.
[dopisano 21:40]
burgund na głowie.
wypchałam się dziś rybą i szpinakiem (zdrowe żarcie)