Jestem przemęczona, na dobrą sprawę nie wiem dlaczego. Nie możliwe, bym jeszcze się nie przestawiła na "szkolny tryb", a sypiam tyle, co zwykle (czyt. nie w wakacje).
Bawi mnie fakt, że słucham samych zespołów na "The". Kooksi na zmianę z Killersami ślicznie wyglądają na laście. do tego są na "K", wiec, z zasady, sycą. Btw, moja teoria co do zajebistości rzeczy/osób/czegośtam na K jak na razie się sprawdza.
"Korniszon" też jest na "'k". I "kredens". I, rzecz jasna, "kurewsko przystojny", jako związek frazeologiczny od kury.
Ale to było takie ino wtrąconko. Wracając do mojego zmęczenia. Co prawda mało śpię, nie ma to jednak wpływu na moje sny. Cóż, jakie mam sny dla nikogo nie jest tajemnicą. Wiele z nich opowiadałam. Marudziłam też kilkukrotnie na ich realność i nie fajną "kończalność" w najcudowniejszych momentach. Dziś w nocy za to miałam coś odwrotnego. Pełna świadomość, ze to sen. I koniec wtedy, kiedy powinno. Ale i tak smarkałam potem przez godzine, obudziwszy sie o 4:32. Smarkanie definitywnie nie jest na "k" (co oznacza, że jest nie fajne, żeby nie było).
Tęsknię za Tobą, Kruszyno...