Wybaczcie, że nie pisałam.. Przez weekend wkuwałam na obronę i oczywiście przesadziłam z jedzeniem. W poniedziałek miałam obronę, strsu mnóóóóstwo, ale ZDAŁAM :D Oficjalnie mam tytuł licecnjata:D Po obronie Misiek zabrał mnie do siebie do domu, gdzie oczywiście czekali jego rodzice z ciastami, ciastkami i w ogóle w ramach świętowania:D. Posiedziałam trochę, a potem pojechałam do domu. Zasnęłam jak dziecko po nieprzespanej nocy;p We wtorek pojechałam do domu rodzinnego. Znów świętowanie i nadprogramowe puste kcal.. Teraz nadal jestem u rodziny i jem automatycznie więcej - domowe obiady, jakieś ciasto wieczorem.. ALe cel mam nadal przed oczyma. Nie poddaję się. Ćwiczę sobie w południe (zaraz też idę poćwiczyć:)). Wiem, że osiągnięcie celu mi się przedłuży, ale nie mam zamiaru się poddać!
Zdjęcie z wczoraj (już po jakimś obżarstwie;/). W poniedziałek przed obroną się ważyłam. Waga pokazała 54,2 kg. Schudłam! MImo, że przed obroną dużo jadłam.. Teraz pewnie jest już więcej, ale dzisiaj postaram się mało zjeść i tak do końca pobytu tutaj. W sobotę wracam spowrotem do mojego mieszkanka.
Ogólnie w niedzielę, albo poniedziałek wyjeżdżam pod namioty, a potem jak wrócę koło 13ego, to mam egzaminy na magisterkę i od razu po nich wyjeżdżam nad morze.. Dlatego możliwe, że nie będę tu tak często zaglądać, o ile w ogóle.. Ale od sierpnia, a nawet końca lipca (28) wracam i będę dalej walczyć. Nie zapomnijcie o mnie!! :*
Idę zobaczyć co u Was i mykam poćwiczyć, potem do babci i jadę na wieć. Pewnie na rowerku trochę pojeżdżę:) Jutro postaram się jakoś wcześniej napisać, bo wieczory spędzam z rodziną:)
Do zobaczenia;* Jak wrócę do mieszkania, to może dam jakieś zdjęcie porównawcze, bo tutaj nie mam - zdj zrobiłam telefonem (dlatego przepraszam za jakość). O ile jest co porównywać;/