Kamienne schodki, prowadzące w głąb nieznanej przyszłości.
Niepewność ogarnia Cię.
Iść czy zostać tu gdzie jestem?
W milczeniu,
oparty o ścianę z zapalonymi pochodniami.
Postawiłeś wszystko na jedną kartę.
Idziesz wyżej.
Powstrzymuje Cie Twój własny Bazyliszek.
Każe zostać tu gdzie jesteś.
Przystawia nóż pod gardło.
Trzyma Cię.
Grozi.
Z oporem uciekasz z jego ramion.
Rozchodzi się światło z końca schodków.
Zjawa zbliża się.
Podaje rękę.
Dotykasz jej.
O niczym nie myślisz,
niczego nie czujesz.
Tylko jej powolny oddech
który się oddala razem z Tobą.
Znikacie.
Zostawiasz za sobą wszystko.
Wszystko co Cię otaczało.
Gaśniesz w samotności&