"Gdy otworzyła oczy, była martwa jak trup"
Widzisz ten cholerny uśmiech? Przyklejam go do twarzy w każdy mroczny poranek.
Smaruje starannie usta klejem, który zostawia krwawiące ślady i wżera się do świadomości.
Mgliste myśli wypływają spod mojej mózgoczaszki powodując lodowatą pustkę.
Na ścianach ślady poździeranych paznokci i przekrwione gałki oczne drgające w rytm wskazówek zegara.
Mdlący słowotok, który wyrwałam z siebie dwa dni temu dał mi w mordę i mnie otrzeźwił.
Zbieram siebie kawałek po kawałku...
Hej! A gdzie ta lodowata dłoń z kurewsko czerwonymi paznokciami?
Mój mózg chce za dużo. Bo czerwone i fioletowe smakowały dobrze, a kofeina jest jedyna w swoim rodzaju.
Staram się ogarnąć siebie, ale to wciąż tak perfekcyjnie wraca.
Duszący zapach pobitych butelek i kwasu solnego.
Mam na języku dwa słowa. Chcesz spróbować?
Śniło mi się dzisiaj, że zostałam sama, a nity w nadgarstkach zaczęły pękać jedna po drugiej.
Bo mam wystarczająco dużo powodów, żeby nienawidzić samej siebie i dokładnie tyle samo, żeby kochać Ciebie.
Czujesz? cholerna równowaga.
Cześć jestem P. codziennie zasypiam twarzą w twarz z własnym skurwieniem.
Jest 00:28 chce obiecać sobie, że skończę z tym syfem...