Powoli potykam sie i plącze jak sznurowadła myśli i krzycze jak najgłościej chociaż tracę głos
po cichu, w milczeniu krzyczę wewnetrznie i krwawię z oczodołow
sok z cytryny pije szybko,dzisiaj najsłodszy i najlepszy pod gasnącym słońcem
a strupy na skórze zdrapuje i wiąże pętle na szyi żeby nie zapomnieć o niczym i wszystkim
powoli w autobusie płacze wewnetrznie, a ludzie mówią i seplenią
nie odmieniają rzeczowników i jest niemiło cicho i się podnosze i grzeje
krzesło na baterie i wilgotne palce lubią prąd i scyzoryki
małe i duże skurwienie spływa po ściane i czerwone ślady, w które patrze nie myśląc o czymś i o niczym
w nocy dusze sie pod kołdrą i gryze wargi, a dygoczące nadgarstki oblizuje bo bolą
i nie ma świadomości jest lekko i ciężko na "duszy"?
napij się ze mną o 3 rano kawy z cynamonem i powiedz że zrozumiesz.