pomięte prześcieradło i kołdra odwrócona o sto osiemdziesiąt stopni od nieprzerwanego wiercenia się. nie mam swojego miejsca u siebie. mrużąc już piekące ze zmęczenia oczy stwierdzam, że zadzwonię do Ciebie, rano- kiedy słońce wstanie i zacznie muskać moje policzki, rażąc kąsającym światłem w oczy i powiem byś mnie naprawił, bo ja już nie mam sił.
Weź się w garść, ten dzień jest twoim dniem
A wierzę, że będzie dla każdego z nas piękno w naszych sercach .