Nosisz w sobie życie. Rodzisz. Karmisz. Dbasz. Patrzysz jak zaczyna zwinnie poruszać rączkami, nóżkami, jak fika. Widzisz świadomy uśmiech, odpływasz. Słyszysz pierwsze ga,gę,gu, podniecasz się tym. Przewrót na bok, na plecy, z pleców na brzuch. Obwieszczasz to każdej spotkanej osobie. Próby raczkowania, z ekscytacji kusisz dziecko butelką mleką, byleby się poruszało. No jest, raczkuje. Staje na nogi, łapie się Twojej spódnicy by wstać,wyciąga do Ciebie ręce, płacze gdy wychodzisz. Euforia osiąga maksimum. Czy przy następnych cudownych postępach nie wybuchnę? Gdzie zmieści mi się kolejna radość? 8D
No i wreszcie zaczyna gaworzyć w nieznanym Ci języku. Jakiś chiński czy japoński. A może duński. Czy to na pewno dziecko mojego męża, może jakiegoś Japończyka? Nie, oni nie w moim guście, hmm, dziwne. Nieważne. Gaworzy.
Resetuje się, jestem gotowa na nową dawkę. Nie mogę się doczekać <3
Użytkownik genetic
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.
24 CZERWCA 2021
14 MAJA 2021
30 MARCA 2018
16 PAŹDZIERNIKA 2017
22 WRZEŚNIA 2017
22 WRZEŚNIA 2017
31 SIERPNIA 2016
8 MARCA 2016
Wszystkie wpisy